Znajdź swoje wymarzone mieszkanie w Rzeszowie

Znajdź swoje wymarzone mieszkanie w Rzeszowie

Dodane przez: Piotrek Litewski w dniu: 18-12-2023
W zeszłym sezonie miała taki moment, żeby rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady. Zapraszamy na czwarty już „Wywiad z Rysicą”, którego gościem była Weronika Szlagowska.

 

 

Piotr Litewski Jr: Czy PGE Rysice Rzeszów są dobrym miejscem do rozwoju dla młodych siatkarek z potencjałem, takich jak Ty?

Weronika Szlagowska: Wydaje mi się, że tak. Praca z trenerem jest w jakimś stopniu ucząca i mogę stwierdzić, że już przez półtora roku tutaj dojrzałam, ale również zmieniłam się jako zawodniczka. Wydaje mi się, że praca, którą tutaj wykonujemy, na pewno zaowocuje w przyszłości.

 

Co najbardziej zmieniło się w Twoim zachowaniu od momentu dołączenia do naszego klubu? Cierpliwość, a może coś zupełnie innego?

Cierpliwość, tak. Głównie cierpliwość i temperowanie niektórych swoich, zbyt emocjonalnych zachowań. Wiem, że to też w jakimś stopniu było mi potrzebne. Nadal jestem osobą wybuchową, ale te emocje są już trochę inne.

 

Jak zmieniła się Twoja pewność siebie na przestrzeni ostatniego sezonu?

Wydaje mi się, że lekko falowała. Cały czas staram się budować pewność siebie w takich meczach jak z Mielcem. Do Tarnowa się nie odniosę, bo ten mecz był dla mnie krótki, ale właśnie takie mecze sprawiają, że ta pewność siebie wzrasta. Bywało z nią różnie, ale teraz jest zupełnie ok.

 

Jesteś jedną z najbardziej lubianych siatkarek wśród kibiców. Czy podczas Twojej, mimo wszystko jeszcze krótkiej kariery, miałaś jakiś poważniejszy kryzys, że chciałaś przysłowiowo rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady?

Do Bieszczad nie mam daleko (śmiech). Przyznaję, jeszcze nie miałam okazji się tam  wybrać, bo nie było czasu, a bardzo bym chciała. Tak, w zeszłym sezonie miałam taki moment, żeby rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady. No, ale dalej tutaj jestem, dalej robię to, co czasem kocham, a czasem nienawidzę. Wydaje mi się, że jest to taka, można powiedzieć, love–hate relationship, ale myślę, że taki jest sport.

 

A co pomagało Ci w tych trudnych chwilach?

Spędzanie czasu ze znajomymi. Otrzymałam bardzo dużo wsparcia od mojej rodziny. Próbowałam też grać w gry komputerowe, by tak po prostu trochę zapomnieć o życiu codziennym i odpocząć, choćby mentalnie, od siatkówki.

 

Czy brązowy medal na Uniwersjadzie w Chengdu jest dla Ciebie sukcesem, czy jednak trafiając w półfinale na Chinki, przed meczem liczyłyście, że finał jest w waszym zasięgu?

Bardzo chciałyśmy zdobyć złoto. Byłyśmy fajnie nastawione i wiedziałyśmy, że mamy silną drużynę i dobrą atmosferę, jednak w tym półfinale Chinki były nie do przejścia. Dowiedziałyśmy się, że one do tej Uniwersytety trenują od blisko roku, podczas gdy  my próbowałyśmy coś skleić na treningach przez marne 2 tygodnie. Mimo wszystko ten brąz był dla nas mega sukcesem, bo to jednak medal międzynarodowy. Jest to naprawdę bardzo, bardzo fajne przeżycie i wspomnienia. Dobrze było być częścią tej drużyny, wszystkie się znałyśmy i nadal utrzymujemy kontakt. Na pewno to był bardzo duży bagaż doświadczeń. Sam fakt, że mogłyśmy być w Chinach i trochę zwiedzić…  

 

Ile byłyście w Chinach?

Około 3 tygodni. Dokładnie 2,5 tygodnia. Trochę tego czasu było i bardzo fajnie go wspominam.

 

Pamiętam, gdy patrzyłem na aplikację, że w półfinale traficie na Chiny, pomyślałem, eee… łatwy finał się szykuje dla Polek, ale niestety.

Nie, Chinki trochę wybiły nam siatkówkę z głowy, ale następnego dnia myślałyśmy już tylko o następnym meczu. I mimo, że pierwszego seta z Brazylią przegrałyśmy dość sromotnie, później wzięłyśmy się za siebie…

 

I ważne, że się odbudowałyście.

Dokładnie.

 

Jak oceniasz występ drużyny w tym turnieju oraz cały poziom rozgrywek?

Sam fakt, że zdobyłyśmy brązowy medal jest już bardzo dużym sukcesem. Poziom był naprawdę zaskakująco wysoki, bo mimo tego, że była to tylko Uniwersjada, grały tam dziewczyny, które przewijały się przez pierwszą kadrę reprezentacji, tak jak u nas lub  reprezentacji Włoch czy innych krajów. Były zawodniczki, które grały w młodzieżówkach, ale również te powoływane do szerokiej kadry seniorskiej. Na pewno był dość wysoki poziom, pomimo paru zespołów, które niezbyt dużo miały wspólnego z siatkówką, np. Indie (śmiech)…

 

A cała organizacja turnieju? Wyglądało to tak, że miałyście tam wioskę sportową?

Wszystko było tak naprawdę na tip-top. Tak, miałyśmy zamkniętą wioskę sportową, przy wejściu której były bramki. Wszędzie byli wolontariusze, którzy nam pomagali, gdy miałyśmy jakiś problem. Jeździły też meleksy, były dwie stołówki…

 

I dużo pand…

Dużo pand, tak! I ogólnie byłyśmy na takim kampusie. Wszystko tam było takie poukładane, wszędzie były jakieś znaki i czułyśmy się jakbyśmy były w grze.

 

Niedawno adoptowałaś kotka. Czy Rudy jest trudny do wychowania?

Rudy bywa trudny. Na pewno ma bardzo dużo energii, ale jak się trochę uspokoi to przyjdzie i się przytuli. Na pewno daje mi dużo radości. Fajnie się wraca do niepustego mieszkania. Otwierasz drzwi, mówisz do kogoś. Na tym mi zależało, by spędzić czas nie samemu, ale żeby mieć się do kogo odezwać, pomimo że mam koleżanki w zespole, z którymi również spędzam czas, ale brakowało mi właśnie takiego mojego towarzysza. Nigdy nie miałam swojego zwierzęcia, albo miałam jak byłam zupełnie mała, a jak zobaczyłam jego zdjęcie, od razu się zakochałam.

 

Dzięki Werka za rozmowę.

Wróć do listy
19 kwiecień 2024

godz. 20:30

Netto Arena

Polsat Sport

Grupa Azoty Chemik Police
3:1
PGE Rysice Rzeszów

Grupa Azoty Chemik Police vs. PGE Rysice Rzeszów

TAURON Liga