Znajdź swoje wymarzone mieszkanie w Rzeszowie

Znajdź swoje wymarzone mieszkanie w Rzeszowie

Dodane przez: Piotrek Litewski w dniu: 25-03-2024

Kasia Wenerska opowie nam, m.in. o ćwierćfinałowym meczu z Radomką i walce o mistrzostwo Polski.

 

 

Piotr Litewski Jr: Rysice, mimo wielu sukcesów w ostatnich latach nie zdołały wygrać mistrzostwa Polski. Parafrazując cytat Pawła Zagumnego, uważasz, że PGE Rysice Rzeszów są stworzone do celów wyższych niż wicemistrzostwo Polski?

Kasia Wenerska: Uważam, że zawsze nam czegoś brakowało do zdobycia mistrzostwa, ale wierzę, że w końcu po to złoto sięgniemy. To jest najważniejszy cel klubu. Oczywiście, byłyśmy w stanie osiągnąć trochę więcej, ale niestety teraz zostaje nam już tylko walka w lidze. Na początku sezonu miałyśmy większe oczekiwania wobec siebie. Liczyłyśmy, że na tym etapie już coś zdobędziemy. Dodatkowo nie mamy powtórki z ćwierćfinału Ligi Mistrzyń. Ten cytat Pawła jest celny, ale nie chciałabym być odebrana po nim jako arogancka i zarozumiała.

 

Miałaś taki moment w swojej karierze, kiedy pomyślałaś, że to może się nie udać, że zmarnowałaś kilka lat treningów, czy szło Ci tak dobrze, że nie miałaś ani chwili zwątpienia?

Przed przyjściem do Rysic miałam taki moment, w którym mówiłam sobie, że trzeba zaryzykować albo w jedną, albo w drugą stronę. To był przełomowy okres w moim życiu. Teraz z perspektywy czasu trochę żałuję, że nie zrobiłam tego kroku trzy, cztery lata wcześniej, bo też mogłabym być w zupełnie innym miejscu. Jakby ktoś mi wtedy powiedział, ile wspaniałych rzeczy wydarzy się przez ostatnie trzy lata, to bym nie uwierzyła.

 

Zdarzało Ci się na przestrzeni całej kariery spotkać z mocnym hejtem w Twoją stronę?

Tak. Przychodząc nawet do Rzeszowa spotkałam się z nim już w moim pierwszym roku gry, gdy potwierdzono mój transfer. Dostawałam wiadomości, że jestem za słaba na to, żeby tutaj grać. Jednak chyba najgorzej było po meczu z Tajlandią, gdzie ludzie pisali, że np. dziękują mi w cudzysłowie za to, że przeze mnie nie pojedziemy na igrzyska, bo zepsułam zagrywkę w dość ważnym momencie tie-breaka. Jak się później okazało, nie mieli racji. To było bardzo dołujące. Za chwilę miałyśmy bardzo ważne trzy mecze, które musiałyśmy wygrać. Gdy dostajesz takie wiadomości możesz mieć chwilę zwątpienia w swoje umiejętności.

 

Jak sobie radzisz z takimi trudnymi chwilami? Masz na to jakieś specjalne sposoby?

Po meczu z Tajlandią dziewczyny z kadry, wraz ze sztabem mocno mnie wspierały. Moja rodzina też wiedziała o hejcie i również mi pomagali. Myślę, że gdy ma się dobre towarzystwo wokół  siebie, to i głowa lepiej pracuje. Wtedy zapomina się o złych chwilach. Kluczem do radzenia sobie z tym jest to, że cały czas mam wsparcie od najbliższych i znajomych. Teraz już trochę inaczej do tego podchodzę. Jeśli jakieś komentarze są obraźliwe to od razu je usuwam i nie próbuję wchodzić w rozmowę z takimi ludźmi.

 

Nie tak dawno wróciliśmy z Nysy, w której rozegraliśmy Final Four Pucharu Polski. Emocje w klubie już trochę opadły, czy jednak ten niedosyt po meczu z ŁKS-em pozostał?

Ogromny niedosyt i myślę, że każda z nas ma jeszcze w głowie ten półfinał, bo trzeba przyznać, że wszystko miałyśmy po swojej stronie. ŁKS się odbudował, ale w czwartym i w piątym secie to my miałyśmy przewagę, której nie wykorzystałyśmy, co sprawia, że ten niedosyt jest bardzo duży.

 

Jak myślisz, czego brakowało wam w tym meczu, by odnieść sukces?

Ciężko powiedzieć. Decydowała o tym jedna, dwie piłki. Tak naprawdę, to nie wiem. Trudno jest wskazać moment, w którym mogłyśmy zrobić coś więcej. Może zagrywka, to był element, w którym trochę odpuściłyśmy. To jest taki mecz, o którym ciężko jest cokolwiek powiedzieć, ponieważ mogłyśmy osiągnąć znacznie więcej.

 

Teraz została nam już tylko walka w Tauron Lidze. Czy presja kibiców związana z wygraniem mistrzostwa Polski pomaga, czy jednak przeszkadza zawodniczkom?

Każda z nas chce zdobyć złoto. Co roku jesteśmy drugie, co też nie jest fajne. Presja kibiców jest odczuwalna, ale sobie z nią radzimy. Same chcemy zawalczyć o to, co nam już tylko w tym sezonie zostało. Nie udało się zdobyć pucharu, w Lidze Mistrzyń też odpadłyśmy wcześniej niż w poprzednich latach, więc damy z siebie wszystko w play-offach.

 

Liga Mistrzyń była dla Rysic trochę pechowa.

Tak. Mecz w Stuttgarcie ustawił nam ciężką drabinkę. Miałyśmy wszystko po swojej stronie. Zagraliśmy dwa wyśmienite sety, ale mecz przegraliśmy. Bardzo chcemy tego mistrzostwa i teraz jest czas, by to udowodnić.

 

Za nami pierwszy mecz fazy play-off z Radomką. Jak ważne było dobre wejście w fazę pucharową pod względem mentalnym?

Po przegranym półfinale w Nysie, na pewno ważne dla nas było to, żeby wejść na boisko i się odbudować. Wiemy też, że zespół z Radomia potrafi grać bardzo dobrą siatkówkę. Udowodniły to wygrywając w Rzeszowie oraz z Chemikiem. Wiemy, że to nie jest łatwa seria spotkań i musimy robić wszystko na treningach i w trakcie meczów, żeby mentalnie wyjść z tego dołka, w którym uważam, że mimo wszystko, po tym pucharze jesteśmy. Mam nadzieję, że pokażemy swoją jakość i dobrą grę, która napędzi nas do dalszej części tych play-offów.

 

Kasiu, dziękuję za rozmowę.

Wróć do listy
19 kwiecień 2024

godz. 20:30

Netto Arena

Polsat Sport

Grupa Azoty Chemik Police
3:1
PGE Rysice Rzeszów

Grupa Azoty Chemik Police vs. PGE Rysice Rzeszów

TAURON Liga